Zabawy naszego dzieciństwa

3

Odeta Moro, dziennikarka i prezenterka namówiła znajomych do wspomnień z dzieciństwa. W co się bawili znani aktorzy i piosenkarze? Tego dowiecie się z książki, która właśnie weszła na rynek.

Zabawy naszego dzieciństwa - Odeta Moro W co się bawić? wydawnictwo Edipress

Napisała Pani książkę „W co się bawić?”. Przypomniała w niej Pani swoje ulubione zabawy z dzieciństwa, ale nie tylko swoje. Skąd ten świetny, skądinąd, pomysł, żeby do wspomnień zaprosić także znane osoby: Cezarego Pazurę, Kayah, Rafała Królikowskiego i wielu, wielu innych?
Każdy z nas kiedyś był dzieckiem, podobnie osoby znane. Cezary był Czarkiem, Kayah była Kasią itd. Sama byłam ciekawa, jakimi byli dziećmi. Czy zawsze byli grzeczni i słuchali się mamy, czy może raczej byli małymi rebeliantami. Czy ich dzieciństwo, podobnie jak moje, to bieganie po podwórku do wieczora, pozdzierane kolana, wdrapywanie się na drzewa… stąd ta książka. Wypowiedzi moich gości zaskakiwały mnie często, chociaż – jak się okazuje – wszyscy bawiliśmy się podobnie. Niezależnie od miejsca i czasu, w jakim się wychowywaliśmy. Mieszkaliśmy zarówno w dużych miastach, jak i małych miasteczkach, ale wszędzie najważniejsza była grupa, banda, ferajna. I kreatywność. Ogromne pokłady kreatywności!

Przy okazji rozmów ze swoimi gośćmi, namówiła ich Pani przy okazji do opowiedzenia kilku słów o sobie. Czy chętnie powracali do wspomnień z dzieciństwa?
Jak najbardziej! Wszyscy razem i każdy z osobna, z łezką w oku i rozmarzeniem wracali do swojego dzieciństwa. Nawet, jeśli to dzieciństwo oznaczało brak kolorowych i różnorodnych zabawek, słodyczy (kto dziś swojemu dziecku serwuje chleb ze śmietaną i cukrem?), komputera itd. Nie o to chodziło w tamtych czasach. Byliśmy małymi MacGyverami – koc i cztery krzesła to był dom lub baza wojskowa, liście były walutą, a kamienie diamentami. Potrafiliśmy zrobić coś z niczego i to było najfajniejsze. Dzięki temu rozwijaliśmy swoją wyobraźnię i kreatywność.

Odeta Moro W co się bawić? Wydawnictwo Edipress
Odeta Moro „W co się bawić?” Wydawnictwo Edipress

A jak wspomina Pani swoje dzieciństwo?
Uwielbiam wracać wspomnieniami do swoich młodzieńczych lat. Urodziłam się w Olsztynie i wychowałam na Mazurach. Moje dzieciństwo to przede wszystkim ukochani Dziadkowie, liczne kuzynostwo i ulica, na której bawiliśmy się w przemytników. Każdy miał rower, liście bzu były dolarami, a kamienie diamentami. Budowaliśmy granicę i próbowaliśmy przez nią przemycić nasze skarby. To była nasza zabawa. Mówię nasza, bo my – dzieci PRL-u – marzyliśmy o wyjeździe za granicę. Rarytasem były paczki z NRD. Za każdym razem udawało nam się wyprosić o coś słodkiego lub jakąś kolorową zabawkę, o której marzyli wszyscy kumple z osiedla. Pamiętam też, jak zbieraliśmy puszki po napojach – taki symbol Zachodu. Szkoda było je wyrzucić, dlatego dostawały drugie życie i wykorzystywaliśmy je do naszych zabaw. Należałam również do harcerstwa, całe życie jeździłam na rowerze i byłam też, z racji zamieszkania, żeglarzem. Ale najważniejsze wspomnienie to beztroska i szczęście. Byłam przeszczęśliwym dzieckiem z brudną od kurzu szyją, którą Mama co wieczór kazała mi namiętnie szorować. Jest to też jedna z nieodgadnionych tajemnic mojego dzieciństwa – dlaczego ta szyja była ciągle brudna?! (śmiech).

Czy któraś z proponowanych przez Pani rozmówców zabaw spodobała się Pani tak bardzo, że znów chciała Pani stać się dzieckiem?
Wróciłabym chyba do tej wspomnianej „Granicy”, czyli gry w przemytników. Nie ma jej w książce, ale to była nasza autorska zabawa. Wiadomo, że przemyt nie jest legalny i może w tym był magnez tej zabawy. Chętnie pograłabym też w gumę. Ostatnio próbowałam sobie również przypomnieć zwisy na trzepaku, ale okazało się, że ciało nie jest już tak giętkie i gibkie jak dawniej, więc więcej już raczej nie spróbuję (śmiech).

Ma Pani córkę, która jest już nastolatką, ale jak sama Pani pisze we wstępie książki, nadal spędza trochę czasu na podwórku. Czy jej aktywności mocno różnią się od zabaw sprzed 30 lat?
Niestety moja córka coraz mniej czasu spędza na podwórku, chociaż jeszcze w zeszłym roku wychodziła na rower i na deskę. Mam świadomość, że w dzisiejszych czasach dzieci są pod większym kloszem. A przecież fajniej jest, gdy mogą mieć trochę własnego świata. Mam czasem wrażenie, że to my sami często odcinamy nasze dzieci od tej sąsiedzkiej rzeczywistości. Wysyłamy je do szkół na drugim końcu miasta, wozimy na szereg dodatkowych zajęć, które nie są blisko domu. A szkoda, bo to najbliższe środowisko, w którym dorastamy i się wychowujemy, jest niezwykle istotne dla prawidłowego rozwoju dziecka.

Dlaczego napisała Pani książkę o zabawach na świeżym powietrzu? Czy w naszych czasach trzeba podpowiadać dzieciom takie rzeczy?
Brak pewnych narzędzi potrafi niezwykle rozwijać w dziecku wyobraźnię. Nie twierdzę, że nasze dzieci nie są kreatywne, ale w dzisiejszych czasach mają praktycznie wszystko. Ilość bodźców, które do nich docierają z zewnątrz jest tak duża, że czasem ciężko jest je zainteresować czymkolwiek innym. Liczę na to, że moje wywiady z gwiazdami przeniosą rodziców w czas ich dzieciństwa i pobudzą trochę do refleksji. Do przyjemnego spędzania czasu naprawdę niewiele trzeba. Często wystarczy fajne towarzystwo i przewodnik, który przybliży nam kreatywne, ale zapomniane już niestety zabawy, jak gra w zbijaka, w kapsle czy cymbergaja na guziki.

Jaki był Pani sposób na to, by zachęcić Sonię do aktywności na dworze, by nie spędzała czasu głównie przed komputerem lub telewizorem?
Sonia ma teraz 14 lat, więc interesują ją już zupełnie inne sprawy niż kilka lat temu, ale kiedy była młodsza, wszystko praktycznie robiłyśmy razem. Wyciągałam ją na podwórko, urządzałyśmy wspólne wycieczki rowerowe, grałyśmy w badmintona, w kosza, chodziłyśmy na spacery itd. Zależało mi na tym, żeby jak najwięcej czasu spędzała na świeżym powietrzu.

Anna Dubieńska

Zabawy naszego dzieciństwa
5 (100%) Głosy: 10

3 KOMENTARZE

  1. Bardzo ciekawy tytuł i z pewnością warto sięgnąć po tę książkę i poczytać ją wspólnie z dziećmi aby przybliżyć możliwości fantastycznych zabaw na świeżym powietrzu i nie tylko.Dzieci raczej się zainteresują tymi zabawami z dawnych lat ponieważ takie zabawy się nie starzeją.Po lekturze tej książki będzie okazja aby pobawić się z dziećmi w te dawne zabawy.

  2. Książka jako wspomnienie dla rodziców. Może podziałać jako przewodnik. Dla dzisiejszych dzieci (niektórych) pewne zabawy mogą być śmieszne i nie do zaakceptowania. Zabawy często były proste bez żadnej elektroniki.

  3. Ta książka to doskonały pretekst do powrotu w okres swojego własnego dzieciństwa. Nasze dzieci z zaciekawieniem będą słuchać jak to było dawniej, w co się bawiono, że były tylko 2 programy, czarnobiały telewizor itd. Można więc wykorzystać to wspólnego przeżywania doznań – dorośli wspomnień dzieciństwa a dzieci odkrywania tajemnic dzieciństwa swoich rodziców, ich zabaw, ich zabawek i ich marzeń. Warto skorzystać z tej książki. Czas z dziećmi jest bezcenny i zawsze warto wykorzystać każdy pretekst aby było go jak najwięcej.

Skomentuj Agata Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here

*

code