Zimny norweski chów
Ten temat zawiera 10 odpowiedzi, ma 0 głosów i był aktualizowany ostatnio przez Anonim 7 lat, 4 miesięce temu.
-
AutorOdpowiedzi
-
29 października 2015 w 13:45 #574
AnonimDziś dowiedzieliśmy się, że są w Norwegii przedszkola, w których dzieci cały czas (cały czas!) są na dworze. Przedszkole ma budynek ale jest w nim kibelek i małe miejsce na przebranie, odsapnięcie, posiłek…
Dzieci chorują, przeziębiają się, kończy się to zapaleniem płuc – WŁAŚNIE NIE! Frekwencja 100%.
Ogarniacie?
A u nas – przychodzę po dzieciaka do przedszkola, pytam byliście na spacerze, na dworze? NIE? Dlaczego pytam panią… Bo zimno, bo wieje, bo pada, bo nie było czasu… Ech…
Jak jest u was?
[url=http://dzieciowo.pl/2012/09/zimny-norweski-chow.html]http://dzieciowo.pl/2012/09/zimny-norweski-chow.html[/url]18 listopada 2015 w 14:49 #586
AnonimBardzo ciekawy artykuł i całkowicie odmienne podejście niż jest w Polsce. My staramy się zabierać dzieci na świeże powietrze jak najczęściej. Ale oczywiście warunki pogodowe są istotne. Niestety często borykamy się z problemem, że dziecko jest ubrane nieadekwatnie do pogody. Kiedy dziecko dowożone jest do przedszkola samochodem i tak też odbierane, rodzice często zakładają, że dziecko ciągle przebywa wewnątrz – czy to samochodu czy budynku. I stąd strój dziecka często nie nadaję się do wyjścia na spacer w chłodniejsze jesienne, czy zimowe dni.
23 listopada 2015 w 16:04 #596
AnonimMyślę, że nie ma co przesadzać. Dla nas jest to może lekko szokujące podejście, ale norweski klimat jest inny, inna jest mentalność ludzi, a podejście do wielu spraw zupełnie inne niż u nas. Myślę, że gdyby takie przedszkola szkodziły dzieciom, szybko zostałyby zamknięte. A jeśli dzieci są po nich zdrowe i silne to czemu nie. 🙂
25 listopada 2015 w 18:49 #621
AnonimCo jest złego w tym że dzieci są na świeżym powietrzu?że piją zimna wodę i że przynoszą ze sobą posiłki? Wychowałam się na wsi całymi dniami biegalismy na dworze piliśmy zimna wodę prostu ze studni, zimą wracaliśmy do domu przemoczeni i zmarznieci po kilku godzinach jazdy na sankach. Nikt się tym za bardzo nie przejmował, nikt też od razu nie lapal zapalenia płuc.
25 listopada 2015 w 19:33 #622
AnonimMam to samo w Holandii i jestem szczęśliwa że wyzbyłam sie polskich wad polskich mam w stosunku do ubierania i zywienia dzieci….mam świety spokój z chorobami. Pozdrawiam
25 listopada 2015 w 19:45 #623
AnonimZimny chów jest cool. 🙂 Tylko trzeba mieć na tyle silną wolę, żeby się nie ugiąć pod presją babć własnych i przypadkowych, które z krzykiem i potępieńczym wzrokiem pytają, „a gdzie jest czapeczka/ skarpetki”?!
26 listopada 2015 w 14:41 #624
AnonimGeneralnie w Norwegii jest inaczej, to co się dziwić, że przedszkola inne? Widziałam na własne oczy dzieci biegające boso (bez obuwia i skarpet) po parku. U nas jak dziecko w domu nie ma kapci, to jest dramat …
26 listopada 2015 w 14:42 #625
Anonimja pracowałam w żłobko – przedszkolu w Anglii. tam w podstawie programowej jest zawarte, że maluchy mają być 40% czasu na dworze. W praktyce faktycznie wychodziły 2 razy dziennie albo na plac albo na spacer. W ciągu 2 lat zdarzyło się chyba ze 2-3 razy, że nie wyszły (mróz -10 i jaka awaria czy coś już nie pamiętam).
Ale generalnie dzieci ubierane dużo lżej niż u nas. Często zimą kurteczka się podwija a tam gołe plecy u półroczniaka albo gołe nogi ! A potem na okrągło gile z nosa im lecą.26 listopada 2015 w 14:44 #626
Anonima naszym przedszkolu nr 9 w Dąbrowie Górniczej dzieci w ogóle nie wychodzą, mimo, że 6-latki potrafią się już same ubrać i nie dotyczy to tylko teraz siarczystej zimy ale spędzanie czasu na wolnym powietrzu skończyło się wczesną jesienią.
12 października 2016 w 16:54 #686
AnonimZgadzam się z Olką, ha ha moja teściowa zawsze prawie płakała, jak widziała mojego synka i lamentowala jak on jest zle ubrany i ze napewno bedzie mu zimno a lekarz powiedzial ze zimny chów jest ok i zdrowy
18 listopada 2016 w 12:23 #738
AnonimPrzeczytałem wszystko co Państwo napisali z wielkim zainteresowaniem. Pragnę dodać, że nie tylko w Norwegii stosuje się ,,zimny chów”. Mieszkałem przez wiele lat w Danii, w Kopenhadze i mój syn Ignac chodził tam do przedszkola. Dzieci też bawiły się prawie cały czas na placu zabaw, bez względu na pogodę, nawet w czasie deszczu. Biegały, szalały, brudziły się, a panie pozwalały im na takie zachowania. Myślę, że było więcej luzu, niż w polskich przedszkolach, a dzieci były radosne i szczęśliwe. B) 😛
-
AutorOdpowiedzi
Musisz być zalogowany aby napisać odpowiedź.