Najważniejsza jest bliskość, pełny brzuszek i sucha pielucha. Ale czy przez pierwszy rok życia możemy dać dziecku coś jeszcze…?
Naukowcy coraz częściej podkreślają pozytywne efekty czytania bajek i słuchania muzyki „do brzuszka”. Ale jak edukować niemowlaka? Czy z nietrafiającym jeszcze rączką do buzi maluchem można już na przykład… grać?
Kiedy dziecko zaczyna dostrzegać kontury, a później coraz wyraźniej widzi twarze i przedmioty wokół siebie, jego mózg zostaje przytłoczony ogromem bodźców – to wręcz atak na dotychczas spokojne życie niemowlaka! Zadaniem rodzica jest pomóc mu odnaleźć się w nieprzebranym gąszczu nieznajomych obrazów. Ze wsparciem przychodzą najprostsze, czarno-białe karty kontrastowe „Widzę kształty”, dzięki którym pokażemy dziecku to, co może zobaczyć, jednocześnie nie zarzucając go nadmiarem wrażeń zmysłowych.
Gdy mały odkrywca wkroczy w kolejny etap, czyli widzenie świata na kolorowo, koniecznie sięgnijmy po „Widzę kolory”, czyli karty wprowadzające pierwsze żywe barwy. Pozwólmy dziecku dotknąć obrazka i wybrać ulubiony motyw – może będzie to biedronka, pszczoła albo lokomotywa. Minie jeszcze przynajmniej kilka miesięcy, zanim maluch wypowie ich nazwy, ale już na tym etapie następuje silny rozwój poznawczy i przygotowanie do nauki mówienia, dlatego nie warto zwlekać z tego typu zabawą. Pierwsze pół roku to ciągłe zaskoczenia, jednak i kolejne sześć miesięcy obfituje w nie mniejsze niespodzianki. Karty „Poznaję zwierzęta”, a później „Układam stwory” do wspólnego układania to wspaniała rozrywka dla nieco starszych niemowlaków i małych dzieci. Taka zabawa to realna edukacja, mimo że nie ma nic wspólnego z wytężoną pracą przy biurku. Mózg działa na pełnych obrotach, opierając się na tym, co postrzegają zmysły. Dostarczajmy zatem dziecięcym zmysłom pozytywnych bodźców, zejdźmy na poziom podłogi i bawmy się razem!
Na zdjęciu seria Zu&Berry. Producent: Fabryka Kart Trefl-Kraków
Znajdziecie nas na:
www.zuberry.pl
www.facebook.com/zuberry.fanpage
www.instagram.com/zu_berry
MATERIAŁ INFORMACYJNY FIRMY TREFL
Świetnie byłoby gdyby wszystkie dzieci od samego początku były wychowywane w wersji bez prądu. Nic tak nie buduje więzi między rodzicem a dzieckiem jak wspólne zabawa i nauka od samego początku. Mówienie, śpiewanie, czytanie bajek, zabawa, mycie i spacery, karmienie to czas bezcenny dla obu stron. Zatem warto o to dbać i nie zastępować go elektroniką. Lepiej samemu pośpiewać, poczytać a nie włączać odtwarzacz, lepiej bawić się zabawkami, rozwijać wyobraźnię dziecka na rzucić je na pastwę bzdurnej bajki z TV.
W dobie internetu raczej niewielu rodziców zdecyduje się na wychowanie dziecka metoda”bez prądu”,oby jak najwięcej rodziców wybrało tę metodę wychowania ponieważ ona jest fantastyczna w swej prostocie.Dziecko dzięki wykorzystaniu tej metody wychowawczej ma możliwość spokojnego rozwoju i przyswajania otaczającego świata w prosty sposób.